Witamy na forum
Stoisz. Patrzysz. Czekasz.
Chyba jednak nic, co mogłoby ci pomóc przebyć jezioro, się nie zdarzy.
Stoisz. Patrzysz. Czekasz.
Nadal nic.
Sto...
A jednak! Coś nareszcie się dzieje. Przed tobą zabulgotała woda... Hm... Czy to na pewno dobrze, że coś się dzieje? Na wszelki wypadek odsunęłaś się od brzegu. I z wody wyszedł Pokemon. Był chyba ranny. Utykał na prawą nogę. Za nim ciągnęła się czerwona strużka... A z tyłu jakaś pomarańczowo-niebiesko-czerwona ryba z wielkimi zębami płynie prosto na niego! Szybko wyjęłaś malucha z wody i otarłaś o koszulkę. Oddarłaś kawałek materiału i zrobiłaś mu bandaż. Zastanawiałaś się, co zrobić, kiedy nagle poczułaś Obecność. A więc przybył. Zawsze przybywał, kiedy miałaś jakiś problem. Gdybyś była zdrowa na umyśle, to zauważyłabyś, że to jest pewna oznaka chorego umysłu. Ale nie byłaś, więc nie musiałaś się tym martwić xD
Zerknęłaś na bok. Stał tam twój kolega z klasy
- Cześć, Funkee. Powiedziałaś. Miał na imię Funkee
- Yo, mała. Coś taka nieśmiała? To Buizel, on cię lubi. Pomóż mu, malec się zgubił. Chyba możesz go zatrzymać, jeśli nie chcesz sama... kurde... pomóż... nie mam rymu...
Prawie zawsze mówił rapem, i prawie nigdy mu nie wychodziło.
- Funkee, skąd wiesz, że nazywa się Buizel? - zignorowałaś jego nieporadność pod względem artystycznym.
- O PBF-ie wszystko wiem, nie wiesz czegoś - pytaj mnie. Będę twoim PokeDex'em, czyli encyklopedią o Pokemonach... yyy... no nie! Znów mi nie idzie.
- A masz jakiś pomysł, jak przebyć to jezioro?
- Z tym poradzisz sobie sama, ja nie jestem twoja mama. Carvanha zaraz sobie pójdą, na brzeg nie wyjdą... Dobra, znikam, bo mi się rymy kończą. A może w ogóle się nie zaczęły? - po czym zrobił smutną minę i z cichym puknięciem zniknął.
No ładnie. A już myślałaś, że ci pomoże... Zajrzałaś do plecaka, ale tam nie masz nic, co by ci pomogło... Twój ekwipunek to: 1000$ i mapa. Na mapie widzisz, że mogłabyś obejść jezioro, ale musiałabyś wracać do Twinelaf i iść całkiem dookoła...
Offline
Administrator
- Wspaniale... No tak, żegnaj, ty nie doszły muzyku! - krzyknęłam. - No tak, trzeba wrócić do Twinleaf... Muszę wrócić, żeby pomóc temu... Eee... Buizelowi! Dobrze mówię? - zapytałam Pokemona, a ten przytaknął. - A poza tym, zapomniałam z domu mojego MP3... Mam tam piosenki Three Days Grace, mojego ulubionego zespołu...! Funkee nigdy nie zrozumie co to dobra muzyka... Umie słuchać tylko Grupy Operacyjnej, a cała reszta go nie obchodzi! Ale cóż... On już taki jest... - szepnęłam i spojrzałam na Buizela. - Myślisz, że zdołałbyś iść? Bo raczej cię nie udźwignę...
Offline
Bui Bui. -Powiedział Buizel. Da radę, ale noga go boli.
Po chwili zauważyłaś że w plecaku masz jeszcze mp3, 5 kanapek i soczek. Nie zauważyłaś ich .
Do tfinelaf musisz wracać przez wysoką trawę więc może cię zaatakować pokemon, a Buizel jest ranny.
Buizel po chwili wskazał na łódkę która leżała obok wody, a potem do niej wszedł. Chyba musicie ją popłynąć.
Weszłaś do łódki i zaczęłaś wiosłować.
W końcu cała spocona dotarłaś do brzegu.
Było tam jakieś miasto i chyba laboratorium.
Offline
Administrator
- No, pięknie... - powiedziałam i odgarnęłam mokre włosy z czoła. - Przynajmniej nie musieliśmy walczyć... Z tymi piraniami... - mruknęłam i spojrzałam na Buizel. - To co, idziemy do tego laboratorium? - spytałam.
Offline